Reflections of Darkness - wywiad z Alanem Wilderem
Na stronie webzine'u "Reflections Of Darkness" opublikowano jeden z pierwszych wywiadów udzielonych przez Alana dotyczących albumu "Selected". Poniższy, króciutki wywiad przeprowadził Janos Janurik.
Janos Janurik: Alan, przymierzasz się do powrotu tej wiosny składanką "best of" RECOIL - albumem "Selected". Był to twój własny pomysł, czy też zdecydowałeś się na to znalazłszy się pod naciskiem wytwórni?
Alan Wilder: Tak naprawdę inicjatywa wyszła z MUTE. Chętnie ją podchwyciłem, szczególnie że nie wiązały się z tym żadne obostrzenia co do doboru materiału, jaki mógłby znaleźć się na albumie. Mając wolną rękę, mogłem "bawić się" dowolnymi utworami RECOIL próbując stworzyć coś, co miałoby sens i byłoby spójne.
Historia RECOIL zaczyna się w roku 1986, kiedy wydałeś EPkę "1+2". W tamtym czasie należałeś do pionierów dziedzinie technologii samplingu. Co myślisz o dzisiejszych technologiach?
Jestem pod wrażeniem tego, jak szybko się ta dziedzina rozwija, jednak czuję się lekko poirytowany nie mogąc zawsze być z tym wszystkim na czasie. Kiedy już opanuję już jakiś temat, natychmiast pojawia się następny, z wieloma nowymi możliwościami ( ale i z właściwymi sobie problemami). Dla perfekcjonisty, jakim jestem, jest to dość wyczerpujące, szczególnie że muszę przetestować wszystkie możliwości zanim uznam, czy rzecz warta jest zachodu.
Do nagrania swojego trzeciego albumu, "Bloodline", zaprosiłeś po raz pierwszy gościnnych wokalistów. Jednym z nich był Moby. W międzyczasie stał się sławnym artystą wytwórni Mute i wielką, międzynarodową gwiazdą sceny electro. Czy masz z nim jakiś kontakt?
Nie. Zerwał współpracę z Mute, co było wielkim zaskoczeniem po całym tym szaleństwie związanym z jego "reklamowym" albumem. Nie jestem pewny, co się wydarzyło, ale Mute rzadko rezygnuje ze współpracy ze swoimi wykonawcami, tak więc na rzeczy było coś poważnego.
Inny wokalista, z którym współpracowałeś na dwóch płytach RECOIL, to Douglas McCarthy z formacji Nitzer Ebb. Niedawno zrobiłeś remix jednego z ich nowych utworów, "I Am Undone". Czy istnieją plany na dalszą, obustronną współpracę?
W chwili obecnej nie ma takich planów, poza dwoma nadchodzącymi, wspólnymi występami w Barcelonie i Madrycie.
Twój ostatni album, "subHuman", został wydany latem 2007. Czym zajmowałeś się od czasu jego publikacji? Czy w twoim osobistym życiu zaszły jakieś zmiany? Jak miewają się twoje dzieci?
Tak - wziąłem rozwód z żoną i mam obecnie nową partnerkę - Britt. To był ciężki czas, co uczyniło niemal niemożliwym pracę nad nowym albumem. Zacząłem wprawdzie nagrania nowego materiału, jednak droga do jego ukończenia jest bardzo daleka.
17 lutego 2010 zespół Depeche Mode zagrał specjalny, charytatywny koncert a Royal Albert Hall w Londynie. Zostałeś zaproszony, by wspólnie z Martinem Gore wykonać najsłynniejszą balladę DM - "Somebody". Jakie to uczucie dzielić scenę z członkiem zespołu, w którym po raz ostatni grałeś 16 lat temu?
To była wyjątkowa noc, sprawiła mi wiele radości. Reakcja była nawet większa niż się spodziewałem, zarówno podczas samego występu, jak i już po nim. Martin był w bardzo dobrej formie, nie tylko wokalnej. Wydawał się bardziej konkretny i bardziej otwarty, niż go dotąd znałem. Zresztą, cały ten dzień był bardzo interesujący dla mnie, mogłem zobaczyć, jak oni wszyscy się mają, szczególnie pod koniec takiej długiej trasy.
Reakcje fanów dotyczące tego specjalnego momentu na trasie były bardzo entuzjastyczne. Czy możemy mieć nadzieję, że zobaczymy Cię w szeregach Depeche Mode w najbliższej przyszłości?
Wątpię.
A co jeśli chodzi o współpracę z DM jako producent? Powiedziałbyś "tak" gdyby zapytali?
To bardzo podstępne pytanie - nie zapytali mnie ;-) Byłoby to z pewnością dziwaczne.
Uczestniczyłeś również w późniejszym koncercie w hali O2 w Londynie. Jak podoba ci się nowy set koncertowy i design sceny? Jaka atmosfera panowała na backstage'u?
Prawdę mówiąc, całość była trochę niespójna. Myślę, że niektóre wersje utworów były naprawdę dobre, ale niektóre przyjąłem bez entuzjazmu. To samo tyczy się sceny - niektóre rzeczy wyglądały świetnie, niektóre niesety nie zrobiły na mnie wrażenia. Balans dźwięku był bardzo słaby, niestety, jednak ani za to, ani też za inscenizację nie winiłbym zespołu. Ich własny show był zadziwiający. Dave był w znakomitej formie, a utwór Martina, "Home", wypadł szczególnie dobrze. Na backstage'u bawiłem się dobrze, spotkałem ludzi, z którymi nie widziałem się od długiego czasu. Brakowało mi aczkolwiek Dave'a, który jak tylko zejdzie ze sceny, natychmiast znika.
Niebawem, wspólnie z Paulem Kendallem, udasz się w trasę promującą album "Selected". Jakie masz plany dotyczące tych eventów?
Przyjdzcie na eventy i sami zobaczcie!
Podczas trasy odwiedzisz również Budapeszt. Nie byłeś tutaj od roku 1993. Jakie masz wspomnienia dotyczące trasy "Devotional" tutaj w Budapeszcie?
Bardzo dobre. Pamiętam jak na ulicy zostaliśmy, niczym Beatlesi, "osaczeni" przez entuzjastyczny tłum fanów. Poza tym jestem miłośnikiem gulaszu ;-)
